Blog: Mes mésaventures avec Free
(2e épisode)
	    Le premier épisode du feuilleton Free attend encore une conclusion de Tribunal et, voilà, qu'un deuxième est déjà au rendez-vous. "La liberté n'a p…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Andersen zanosi się kaszlem
	    Andersen zanosi się kaszlem Andersen zanosi się kaszlem i odwraca plecami. Moje przyjaciółki wychodzą nago z ciasnych łazienek. To była tylko chwila. Ale ic…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Zabawa dopiero się zaczyna
	    Zabawa dopiero się zaczyna  Ossolineum, 1980
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Babcia płacze ze złości
	    Babcia płacze ze złości Babcia płacze ze złości. My biedni i ona biedna. Czeszemy babci białe włoski. Babcia daje nam pięćdziesiąt złotych na urodziny. D…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Czuje się chłód, a nie miłość
	    Czuje się chłód, a nie miłość Czuje się chłód, a nie miłość. Czuje się szklane powietrze, które kaleczy ciała. Mama wstaje od pianina, idzie szpitalnym kor…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Daleka droga
	    Daleka droga Daleka droga do niedzielnej wiary: jest zimno, jest świetliście i po mszy kupujemy ciastka z lukrem różowym i żółtym. Żartujemy. Topniej…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Daleko jest wiosna
	    Daleko jest wiosna Daleko jest wiosna mokrych parków i żeńskich hoteli. Chcemy dawać, rozdawać, chcemy unieść się. Zapomnimy o nogach i łakomie stercząc…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Dzieci pójdą do szkoły
	    Dzieci pójdą do szkoły Dzieci pójdą do szkoły. Zazielenia się zwrotki. Czarny ptak nas ominie. Pierwszy śnieg nie wybieli. Wrócą dawne okazje. Spojrzą n…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Invités: Zofia Badura
	    Sophie est née en 1954 à Opole, en Pologne. Elle est diplômée de philologie polonaise et d'histoire de l'art à l'Université de Wroclaw. Elle a fait ses d…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Cofa się stary poeta
	    Cofa się stary poeta Cofa się stary poeta. Jego ślepnąca sztuka dźwiga łeb. Krzepną młode siły. Dzieci wznoszą chorągiewki w pożegnalnym szpalerze. Stary poeta…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Dziewicza Diana
	    Dziewicza Diana Dziewicza Diana ciska zmięty ręcznik. W źle oświetlonej łazience, dusznej od sekretów juz wie: jest las pełen ohydnej piosenki, jest cichy …
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Grudzień z angielskiej czytanki
	    Grudzień z angielskiej czytanki Grudzień z angielskiej czytanki skrzy się w powietrzu, brzmi łagodnie, chropawo. Krążą rzadkie śnieżynki na dziedziń…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Ja nic nie wiem
	    Ja nic nie wiem Ja nic nie wiem, ale wie miłość i drzwi zamykają się prędko. Kim będziemy teraz? Prymusami. Dziećmi, obrażonymi tajemnicą, która ciąży powi…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Jak prędko staję się
	    Jak prędko staję się Jak prędko staję się ciałem. I nic mi nie zrobią. Ale podnieśli okulary. Zdejmują buty. Sukienka się zadarła. Taka elegancka. Nie szkodzi…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Jest wiele dróg
	    Jest wiele dróg Jest wiele dróg. Ale wątpię, czy to co pomoże. Dzieciństwo stygnie jak muzeum. Sale pierzchną, gdy otworzę drzwi: zduszony śmiech i tupot. P…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Jesteśmy coraz gładsi
	    Jesteśmy coraz gładsi Jesteśmy coraz gładsi jak oblizane landrynki. Ogryzki w bladym piasku, liche niedopałki. Morze znów nas wymawia lekko. Nieuw…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Jesteśmy prostymi ludźmi
	    Jesteśmy prostymi ludźmi Jesteśmy prostymi ludźmi. Wszystko miało być inaczej. Zbyt wielu chętnych. Jesteśmy za blisko. Łączą się nasze proste pożądania. …
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Jeszcze będziemy głodni
	    Jeszcze będziemy głodni Jeszcze będziemy głodni, będziemy przeźroczyści. Uderzymy w klawisze, zaśpiewamy, kryjąc wysiłek i godziny pokornych prób. Dzień wsta…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Kasztany nad fosą stoją
	    Kasztany nad fosą stoją Kasztany nad fosą stoją w chłodnym, majowym zmierzchu. Ten nieruchomy widok należy do każdego. Życie jest uroczyste i nie potrafi…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Kim są te dzieci?
	    Kim są te dzieci? Kim są te dzieci? Okrucieństwem dorosłych. Trwają, dłubiąc w nosie albo płacząc tak rozpaczliwie. Rosną, wlokąc za sobą zapach szatni prze…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Ktoś, po prostu ktoś
	    Ktoś, po prostu ktoś Ktoś, po prostu ktoś, komu ponad głowami, zbyt gorliwie, pełni ludzkich uczuć dedykujemy zabite myszy, obrzydliwe pająki ze zmiażdż…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Kurczymy się z zimna
	    Kurczymy się z zimna Kurczymy się z zimna. Grzechoczemy w pustych salach mrozu. Rzedną nam włosy. Wysychają wargi. Święty Mikołaj przykleja brodę powoli. …
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Lećcie, straszne dzieci
	    Lećcie, straszne dzieci Lećcie, straszne dzieci. Tylko dmuchnę i pofruniecie. Zawiśniecie aż na Angielskim albo na Religii. Czemu macie takie wielkie zęby…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Listopadowe stokrotki
	    Listopadowe stokrotki Listopadowe stokrotki, tkliwe lepki w marznącej trawie. Pytanie pełne zgiełku i śmiechu: państwo wychodzą? Już? Niestety. Listop…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Łódko, drążysz mgłę
	    Łódko, drążysz mgłę Łódko, drążysz mgłę uczuć tak dawnych! W pamięci mamy kilka słów, każde było furtką w murze. Jak przyznać się teraz, że tak nas to obeszło? Rozdawano…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Miłość wyciera ręce
	    Miłość wyciera ręce Miłość wyciera ręce powoli. Nic w niej ludzkiego nie ma. Trwa jarzeniowe światło. Biegnie lis z żywym mięsem w pysku. Metal. Metal i bie…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Młode matki siedzą pod ścianą
	    Młode matki siedzą pod ścianą Młode matki siedzą pod ścianą, kiedy poluje świat. Nawet nie zdjęły czapek, myślą: trzeba wstać, pochodzić, bo zaśniemy. Tymc…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Nic ładnego
	    Nic ładnego Nic ładnego, ale dużo prawdy. Ale ani jednego tęskniącego zdania, nonsensu, którego rytm powróci i powróci. Czyste powietrze zetnie płaczli…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Nie zaśniemy, skoro
	    Nie zaśniemy, skoro Nie zaśniemy, skoro inni wstali. Zakpili z nas, w ogóle się nie kładli. Stąpają na paluszkach, a kiedy ruszamy klamką — zamknięte…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Nie zgadzam się na psa
	    Nie zgadzam się na psa Nie zgadzam się na psa ani na kota. Ani nawet na złotą rybkę. Tu nie ma tyle miejsca, tu by się tylko męczyły. Tu ledwie my wytrzym…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Oczy błyszczą
	    Oczy błyszczą Oczy błyszczą i niewinnieją. Łuszczy się farba. Żółkną kartony i stare zwrotki gorliwie tną powietrze. Ale gdzież jest ten smak, uścisk na piętrze? P…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Pchajmy dziecinne wozeczki
	    Pchajmy dziecinne wozeczki Pchajmy dziecinne wozeczki. Wsypujmy dzieci do bajek. One się zaroją, zaroją, rozbiegną i pokonają wszystko! Jesteśmy mamus…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Pewnego dnia dopadnie nas
	    Pewnego dnia dopadnie nas Pewnego dnia dopadnie nas ten szczebiot, miłosny zgiełk. Popatrz, byliśmy zakochani jak beznadziejna pocztówka. Przecież nie …
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Poeci ostrzegają możnych
	    Poeci ostrzegają możnych Poeci ostrzegają możnych. Rozmawiają z Antonim Czechowem. Redakcja odpowiada. Jest wieczór po burzy, powstają nowe hierar…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Pokonajcie zimne powietrze
	    Pokonajcie zimne powietrze Pokonajcie zimne powietrze pociągi, samochody! Zgaście chłodny brzeg, z którego karmią łabędzie. Zdmuchnijcie zimowy porane…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Proś, pukaj, śmiej się w końcu
	    Proś, pukaj, śmiej się w końcu Proś, pukaj, śmiej się w końcu z tego wszystkiego na zielonej ławeczce, czekając na ogłoszenie wyników. Niosą świeże kwiaty. Słucha…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Prysznic za ścianą
	    Prysznic za ścianą Prysznic za ścianą, ten szmer. Cienki, zgnieciony papier, w który pakują frezje. Fitzgerald albo inny, podobny podmuch utraty. Młodo…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Przechylam się przez parapet
	    Przechylam się przez parapet Przechylam się przez parapet twarzą do tafli nieba. Jutro pójdę na łyżwy. Noc jest poważna i mroźna. We flanelowych koszulac…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Przyszłość jest gładka i lśni
	    Przyszłość jest gładka i lśni Przyszłość jest gładka i lśni. Idziemy, ślad za sobą ciągnąc: lepkie nitki, okrutne dzieciństwo, rachunki, wszystko wszystko, co n…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Robiło się ślisko
	    Robiło się ślisko Robiło się ślisko, gorąco i nic nie było za darmo. Pot ściekał nam spod pach, śnieg topniał na butach. Podstawiano pociągi. Tu nie mamy przyjac…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Rósł śmiech, hałas telefonów
	    Rósł śmiech, hałas telefonów Rósł śmiech, hałas telefonów, hotel pełen młodych kobiet, ich cienkich głosów na coraz wyższych piętrach, trzaskających okien, nadziei, …
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Są jeszcze małymi dziećmi
	    Są jeszcze małymi dziećmi Są jeszcze małymi dziećmi, dlaczego czasem takie brzydkie? Skoro bezbronne, powinny miło pachnieć, przynajmniej. Niech drepcą …
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Świat biegnie
	    Świat biegnie Świat biegnie: za zakrętem jest szklisty poranek, miasteczko. Mieszkańcy internatu brną przez suche liście. Jest lekcja gramatyki, są reguły…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Te piękne zapachy
	    Te piękne zapachy Te piękne zapachy nie były warte naszych łez. Kupujmy, kupujmy z ufnością to, co zawsze było na sprzedaż. W tym biednym domku prawdy,…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: To nasza mała uroczystość
	    To nasza mała uroczystość To nasza mała uroczystość. Wszystko się splata i lśni: gąszcz pałających twarzyczek, świeże truskawki z kroplami rosy. Poezja przyc…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: W sekretariatach zaczekamy
	    W sekretariatach zaczekamy W sekretariatach zaczekamy nieufnych. Oschłych ludzi wyznaniem oblepimy. Zanucimy cichutko: płaczcie, płaczcie, syte ja…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: W sklepach został groszek
	    W sklepach został groszek W sklepach został groszek i ocet. Ach, więc potrzebujemy groszku. To proste. I jeszcze octu. Dziękuję. Siedźmy cicho. Dziec…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Wierszyku, co ty możesz?
	    Wierszyku, co ty możesz? Wierszyku, co ty możesz? Czemu usta otwieramy? Świerszczyku, tam dalej jest śmierć, a my cykamy tak śmiesznie. Wierszyku, co ty po…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Włóczymy się po muzeach
	    Włóczymy się po muzeach Włóczymy się po muzeach. Siadamy wprost na podłodze. Ktoś woła mnie po polsku ze śmiechem: jak ciężko w tamtą ciemność się obracam. Kwieci…
	
	
	
	
	
	    
					
				
				Zofia Badura: Żarliwe piosenki, budowle
	    Żarliwe piosenki, budowle Żarliwe piosenki, budowle z czerwonej cegły, stare szkoły — ja do was powrócę. Upalne przedpołudnie na pół rozdzieli wszystko. …