Ojcu

03.1995

Ty jesteś Słońce
Mama jest Księżyc
a ja jestem oczy

Zapadała noc
zmierzch się kładł poświatą
Noc była duża
ja byłam mała
a Ty byłeś tatą

Gdześ bardzo głęboko jeszcze wciąż tam jestem
gdy mi świat tłumaczysz
gestem mocnej dłoni
żeby świat
do mnie się skłonił
Chwilę myślisz
i rzeczy budujesz od nowa
proste są i jasne
żeby moja uniosła je głowa

Ty jesteś Słońce
Mama jest Księżyc
a ja jestem oczy

Zwarty dmuchasz w fajkę
modlisz się nad chlebem
a jeżeli nie wiesz
mówisz "nie wiem"

Każde z moich pytań bierzesz na poważnie
i patrzysz mi w oczy
Czasem
basem w uszy kładziesz bajki
nasze własne
Mieliśmy mieszkanie ciasne
ale światów nosiło ile trzeba
dużo, dużo ziemi
i kluczyk do nieba

Zawsze byłeś
jak pewność ręki trzymanej na czole
albo myśli zahaczonej świeżo o odpowiedź

Ty jesteś Słońce
Mama jest Księżyc
a ja jestem oczy

Zawsze pierwszy i rycerski
podnosiłeś rangę spaceru
Ciągnąłeś niebieskie sanki
rzeźbiłeś łuk i strzałę
a kiedy mówiłeś "wykluczone"
to jakby ktoś zamknął drzwi
ogromnych rozmiarów

Poza tym rządziłeś niepodzielnie
światem czarów

Kłamać nie nauczyłeś mnie tato w ogóle
mówić prawdę - mawiałeś
to jakby być królem
A jeśli chęć mi przyszła na taką zagrywkę
wiedziałeś o tym wcześniej
patrzyłeś pod grzywkę
i nigdy nie zapomnę jak dając zabawki
najpierw czarowałeś z zielonej truskawki

Bezwiednie nauczyłeś mnie tato
tych trzech :
miłość
mądrość
śmiech

Acha, wiesz co jeszcze
umiałeś wszystko
Jak lotnik zrasta się z maszyną
tak trzymałeś kleszcze
i wznosiłeś wino

W Twojej brodzie
mieszkał uśmiech
Dumna i bezpieczna
wdrapywałam Ci się na kolana
Za nic
dostawałam do patrzenia Twoje oczy
i czułam, że mój upór
jest Ci do czegoś potrzebny

Chciałam Ci dorównać
jak tylko mały kociak
może udawać lwa
Byłam zazdrosna o Twoje
uczucie do książek
dlatego zagroziłam
że je zjem

W odruchu pierwszym
Boga
nazywałam tatą

Tata jest Słońce
Mama jest Księżyc
a ja jestem oczy

Za Twoją obecność
za tamtą
i za tą
dziękuję Ci, tato