Pół kroku w tył

Pół kroku w tył — trwa obiad
w restauracji hotelowej, rozmawiamy
szeptem. Tak, są chwile, których
nie zapomnisz, wąskie łóżka, na stole
otwarta puszka z rybnym pasztetem,
płaszcz na bosych stopach.
Pół kroku w tył — trwają
niezręczne zabiegi,
manipulacje przypadkowymi rzeczami,
przerażonym ciałem.
Jeszcze nie jesteśmy sami,
moi szkolni koledzy szturchają się
łokciami, kiedy recytuję Broniewskiego.
Lila leży na wznak, śle mi obłudną
sentencję spod pięknych powiek: to nie boli,
ach, nie boli! Jeszcze nie jesteśmy
sami, ale przecież nie przyszliśmy tu po to,
żeby palić papierosy. Ten pokój, zimny
i jasny, teraz chce czegoś od nas.