Pamiętne przemówienie Prezydenta Federacji Rosyjskiej, Władimira Putina, 10 lutego 2007 r., na 43. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.
Putin potępia w nim amerykańskie pragnienie jednostronnego zarządzania światem jako nielegalne i niemoralne.
Przemówienie w Monachium zapoczątkowało zmianę w rosyjskiej polityce zagranicznej. (les-crises.fr )
W Polsce lubi się krytykować to wystąpienie... tyle, że — jak zauważyłem — nikt nie wie, o czym była w nim mowa...
W 2024, czyli 17 lat później, nadal nie znajduje stosownego tłumaczenia na język polski.
Niniejszym nadrabiam to "niedopatrzenie" polskich mediów.
Poniższy tekst został opracowany na podstawie oficjalnej transkrypcji z rosyjskiego na angielski oraz, dodatkowo, transkrycji z rosyjskiego na francuski w wydaniu agencji Ria Novosti.
Wideo z napisami angielskimi jest dostępne pod tekstem, na końcu niniejszej strony.
1) Wprowadzenie
2) Transkrypcja
3) Wideo
1) Wprowadzenie
Przewidywano, że wystąpienie Vladimira Putina na 43-ciej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium będzie "programowe". Sam fakt, że prezydent Rosji po raz pierwszy uczestniczył w tym "Davos'ie bezpieczeństwa" (które istnieje od 1962r) nie mógł przejść niezauważony. Putin nie rozczarował tych oczekiwań: już na wstępie zapowiedział, że zamierza unikać grzecznościowych, ale pustych formułek dyplomatycznych i szczerze, chwilami dosadnie, przedstawił stanowisko Moskwy w kwestiach takich, jak program nuklearny Iranu, rozszerzanie NATO i reforma ONZ. I chociaż podkreślił, że Rosja i USA nigdy nie będą wrogami, to trudno było nie traktować tego jako odpowiedź na "szczere wyznanie" szefa Pentagonu, Roberta Gatesa, który publicznie zaliczył Rosję do bandytów i wrogów Ameryki.
Na początek, Putin zauważył, że "nikt nie może już czuć się bezpiecznie, nikt nie może schronić się za prawem międzynarodowym jak za kamiennym murem", ponieważ używanie przemocy zastąpiło honorowanie Karty ONZ . "NATO, ani UE nie mogą zastępować ONZ". Rozszerzanie NATO "nie ma nic wspólnego z gwarantowaniem bezpieczeństwa w Europie". Wręcz przeciwnie: obniża to poziom wzajemnego zaufania. "Mamy prawo pytać w kogo celuje to rozszerzanie?". Przybliżanie infrastruktur militarnych NATO do granic Rosji nie jest odpowiedzią na "zagrożenia globalne". Putin przypomniał, że po rozwiązaniu Układu Warszawskiego, sekretarz generalny NATO przyrzekł ówczesnemu ZSRR, że wojska NATO nie wykroczą poza terytorium RFN. "Gdzie są te obietnice?", zapytał Putin. Przypomniał również, że w latach 80. ZSRR i USA podpisały Traktat INF (8/12/1987) dotyczący likwidacji rakiet atomowych średniego i krótkiego zasięgu. (Rosja oskarżyła następnie USA o pogwałcenie tego traktatu wykorzystując rakiety HERA do testowania systemu ABM).
2) Transkrycja
Pani Kanclerz Federalna, Panie Teltschik, Panie i Panowie,
Jestem naprawdę wdzięczny za zaproszenie na tak reprezentatywną konferencję, która zgromadziła polityków, wojskowych, przedsiębiorców i ekspertów z ponad 40 krajów.
Struktura tej konferencji pozwala mi uniknąć zbędnej kurtuazji i potrzeby mówienia okrężnymi, uprzejmymi, ale pustymi zwrotami dyplomatycznymi. Format tej konferencji pozwala mi powiedzieć, co naprawdę myślę o problemach bezpieczeństwa międzynarodowego. A jeśli moje komentarze wydadzą się naszym kolegom polemiczne, dosadne lub nieścisłe, to proszę, abyście się na mnie nie gniewali. W końcu to tylko konferencja. I mam nadzieję, że po pierwszych dwóch czy trzech minutach mojego wystąpienia pan Teltschik nie włączy swojego "czerwonego światełka".
Wiadomo, że bezpieczeństwo międzynarodowe obejmuje znacznie więcej niż kwestie związane ze stabilnością wojskową i polityczną. Obejmuje ono stabilność globalnej gospodarki, przezwyciężenie ubóstwa, bezpieczeństwo ekonomiczne i rozwój dialogu między cywilizacjami.
Ten uniwersalny, niepodzielny charakter bezpieczeństwa wyraża się w podstawowej zasadzie, że "bezpieczeństwo dla jednego jest bezpieczeństwem dla wszystkich". Jak powiedział Franklin D. Roosevelt w pierwszych dniach wybuchu II wojny światowej: "Kiedy pokój jest łamany gdziekolwiek, pokój wszystkich jest zagrożony wszędzie".
Słowa te pozostają aktualne do dzisiaj. Nawiasem mówiąc, temat naszej konferencji - "Globalne kryzysy, globalna odpowiedzialność" - jest tego najlepszym wyrazem.
Zaledwie dwie dekady temu świat był podzielony ideologicznie i gospodarczo, a globalne bezpieczeństwo zapewniał ogromny potencjał odstraszania dwóch supermocarstw.
Ta globalna konfrontacja spychała najostrzejsze problemy gospodarcze i społeczne na margines agendy społeczności międzynarodowej i całego świata. I tak jak każda wojna, zimna wojna pozostawiła nas z "niewybuchłą amunicją", mówiąc w przenośni. Mam na myśli ideologiczne stereotypy, podwójne standardy i inne typowe aspekty zimnowojennego myślenia.
Jednobiegunowy świat, który został zaproponowany po zimnej wojnie, nie sprawdził się.
Historia ludzkości niewątpliwie przechodziła przez okresy jednobiegunowości i okresy dążenia do dominacji nad światem. Historia ludzkości widziała wszystko, prawda?
Czym jednak jest świat jednobiegunowy? Jakkolwiek by nie upiększać tego terminu, w praktyce sprowadza się on do sytuacji, w której istnieje jeden jedyny ośrodek sprawowania władzy, jeden jedyny ośrodek stosowania siły, jeden jedyny ośrodek podejmowania decyzji.
To świat, w którym istnieje tylko jeden władca, tylko jeden suweren. W ostatecznym rozrachunku jest to szkodliwe nie tylko dla tych wszystkich, którzy znajdują się w tym systemie, ale także dla samego suwerena, ponieważ psuje go od wewnątrz.
I z pewnością nie ma to nic wspólnego z demokracją. Ponieważ, jak wiadomo, demokracja to władza większości, która uwzględnia interesy i opinie mniejszości.
Nawiasem mówiąc, Rosję nieustannie poucza się na temat demokracji. Ale z jakiegoś powodu ci, którzy nas pouczają, sami nie chcą się uczyć.
Uważam, że model jednobiegunowy jest nie tylko nie do przyjęcia dla dzisiejszego świata, lecz jest wręcz niemożliwy. Nie tylko dlatego, że gdyby istniał jeden jedyny przywódca we współczesnym świecie (podkreślam: we współczesnym) to nie wystarczy mu zasobów militarnych, politycznych i gospodarczych. Jeszcze ważniejsze jest to, że sam model jest wadliwy, ponieważ nie może i nie ma jak odzwierciedlać moralnych i etycznych aspiracji współczesnej cywilizacji.
Tymczasem wszystko, co wydarza się obecnie na świecie - a dopiero zaczynamy o tym dyskutować - jest konsekwencją prób wprowadzenia tej właśnie koncepcji w sprawach międzynarodowych: koncepcji świata jednobiegunowego.
Jaki jest rezultat?
Jednostronne działania, często bezprawne, nie rozwiązały żadnego z problemów. Wręcz przeciwnie, doprowadziły do nowych ludzkich tragedii i nowych ognisk zapalnych. Sami oceńcie: wojny oraz konflikty lokalne i regionalne nie zmniejszyły się. Pan Teltschik wspomniał o tym w bardzo delikatny sposób. Ofiar tych konfliktów nie jest mniej, lecz wręcz przeciwnie, jest ich znacznie więcej niż uprzednio.
Mamy do czynienia z niepohamowanym nadużywaniem siły - siły militarnej - w stosunkach międzynarodowych, co pogrąża świat w otchłani kolejnych konfliktów. W rezultacie żaden z tych konfliktów nie może zostać rozwiązany kompleksowo. Niemozliwe staje sie równiez ich rozwiazanie na drodze politycznej.
Jesteśmy świadkami rosnącego lekceważenia podstawowych zasad prawa międzynarodowego. Co więcej, pewne normy, a w zasadzie prawie cały system prawny jednego państwa - przede wszystkim Stanów Zjednoczonych, rzecz jasna - został rozlany poza jego granice. Jest to widoczne w polityce gospodarczej, politycznej, kulturalnej i edukacyjnej, którą to jedno państwo narzuca innym narodom. Komu się to podoba? Kto jest z tego zadowolony?
W sprawach międzynarodowych coraz częściej spotykamy się z chęcią rozwiązywania problemów w oparciu o tak zwaną celowość polityczną, stosowną do sytuacji politycznej w danym momencie.
Jest to oczywiście niezwykle niebezpieczne. Powoduje, że nikt nie czuje się bezpiecznie. Chcę to podkreślić - nikt nie czuje się bezpiecznie! Ponieważ nikt nie może liczyć na to, że chroni go Prawo Międzynarodowe. Taka polityka napędza, rzecz jasna, wyścig zbrojeń.
Dominacja czynnika siły nieuchronnie podsyca dążenie niektórych krajów do posiadania broni masowego rażenia. Co więcej, byliśmy świadkami pojawienia się zasadniczo nowych zagrożeń, takich jak terroryzm. które wprawdzie były znane i wcześniej, ale obecnie nabrały globalnego charakteru,
Jestem przekonany, że dotarliśmy do decydującego momentu, w którym musimy poważnie zastanowić się nad architekturą globalnego bezpieczeństwa.
Należy szukać rozsądnej równowagi pomiędzy interesami wszystkich stron zaangażowanych w dialog międzynarodowy. Tym bardziej, że "krajobraz międzynarodowy" zmienia się bardzo szybko i znacząco w wyniku dynamicznego rozwoju całego szeregu państw i regionów.
Pani kanclerz już o tym wspomniała. Łączny PKB Indii i Chin mierzony parytetem siły nabywczej jest już większy od PKB Stanów Zjednoczonych. PKB krajów BRIC - Brazylii, Rosji, Indii i Chin - mierzony w ten sam sposób przekracza PKB całej Unii Europejskiej. Zdaniem ekspertów, w przyszłości różnica ta będzie się jedynie pogłębiać.
Nie ma powodu, by wątpić, że potencjał gospodarczy nowych ośrodków globalnego wzrostu gospodarczego przełoży się na wpływy polityczne, co wzmocni wielobiegunowość świata.
W tym kontekście wzrasta rola wielostronnej dyplomacji. Nie ma rozsądnych alternatyw dla Otwartości, Przejrzystości i Przewidywalności w polityce, a użycie siły powinno być ostatecznością, podobnie jak kara śmierci w systemach sądowych niektórych państw.
Dziś jednak jesteśmy świadkami odwrotnej tendencji; jesteśmy świadkami sytuacji, w której kraje - w których kara śmierci jest zakazana nawet dla morderców i innych niebezpiecznych przestępców - beztrosko uczestniczą w operacjach wojskowych, które trudno uznać za legalne i które powodują śmierć setek, a nawet tysięcy cywilów!
Jednocześnie pojawia się pytanie: czy powinniśmy być obojętni w stosunku do konfliktów wewnętrznych w niektórych krajach, w stosunku do działań autorytarnych reżimów i tyranów oraz w stosunku do rozprzestrzeniania broni masowego rażenia? O ile dobrze zrozumialem (Putin zwraca się do Josepha Liebermana), to jest istota pytania zadanego pani kanclerz przez pana Liebermana, naszego czcigodnego kolegę? Oczywiście, to ważne pytanie! Czy możemy być obojętnymi obserwatorami tego, co się dzieje? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie. Oczywiście, że nie możemy (pozostać bierni).
Czy posiadamy środki, aby przeciwdziałać tym zagrożeniom? Z pewnością tak. Wystarczy spojrzeć na najnowszą historię. Czy przejście do demokracji w naszym kraju nie było pokojowe? Reżim sowiecki przeszedł pokojową transformację, pomimo dużej ilości broni, w tym broni jądrowej, którą dysponował! Dlaczego więc dziś bombardujemy i ostrzeliwujemy na każdym kroku? Czy bez groźby wzajemnego zniszczenia nie posiadamy wystarczającej kultury politycznej, szacunku dla wartości demokratycznych i prawa (aby rozwiązywać problemy) ?
Jestem przekonany, że Karta Narodów Zjednoczonych jest jedynym mechanizmem podejmowania decyzji o użyciu siły, w ostateczności. W związku z tym albo nie zrozumiałem, co powiedział nasz kolega, włoski minister obrony, albo nie wyraził się On jasno. Usłyszałem bowiem, co następuje: "użycie siły może być uzasadnione tylko wtedy, gdy stosowna decyzja zostanie podjęta przez NATO, Unię Europejską lub ONZ". Jeśli rzeczywiście tak uważa, to nasze punkty widzenia różnią się. A może źle go usłyszałem... Użycie siły można uznać za legalne i uzasadnione jedynie na podstawie mandatu ONZ. NATO, czy Unia Europejska nie mogą zastępować ONZ. Kiedy ONZ naprawdę zjednoczy siły społeczności międzynarodowej, które mogą skutecznie reagować na wydarzenia w różnych krajach, kiedy pozbędziemy się pogardy dla prawa międzynarodowego, wtedy sytuacja będzie mogła zmienić się. W przeciwnym razie zabrniemy w ślepy zaułek, a liczba poważnych błędów będzie się mnożyć. Musimy pracować nad tym, aby prawo międzynarodowe było uniwersalne, zarówno w jego rozumieniu, jak i w stosowaniu jego norm.
Nie wolno nam zapominać, że - w polityce - demokratyczne działanie nieuchronnie wiąże się z dyskusją i starannym przygotowaniem decyzji.
Panie i Panowie!
Potencjalne ryzyko destabilizacji stosunków międzynarodowych wynika również z oczywistego braku postępów w rozbrojeniu.
Rosja opowiada się za wznowieniem dialogu w tej sprawie.
Ważne jest, aby zachować międzynarodowe ramy prawne dotyczące niszczenia broni, a tym samym zapewnić ciągłość procesu redukcji broni jądrowej.
Uzgodniliśmy ze Stanami Zjednoczonymi, że do 31 grudnia 2012 roku zredukujemy liczbę głowic nuklearnych w strategicznych systemach przenoszenia z 2200 do 1700 sztuk. Rosja zamierza wywiązać się z podjętych zobowiązań. Mamy nadzieję, że nasi partnerzy również będą działać w sposób przejrzysty i nie zachowają kilkuset głowic nuklearnych w rezerwie na "czarną godzinę". Jeśli więc nowy sekretarz obrony USA ogłosi, że Stany Zjednoczone nie będą ukrywać nadmiaru głowic "pod poduszką" lub "pod kocem" - to poproszę, abyście wstali i nagrodzili jego słowa brawami. Byłoby to bardzo ważne oświadczenie.
Rosja ściśle przestrzega Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej i wielostronnego systemu kontroli technologii rakietowych i zamierza to robić również w przyszłości. Zasady zawarte w tych dokumentach są uniwersalne.
Korzystam z okazji, aby przypomnieć, że w latach 80. ZSRR i Stany Zjednoczone podpisały traktat o eliminacji pocisków rakietowych średniego i krótkiego zasięgu, ale dokumenty te nie mają uniwersalnego charakteru.
Obecnie pociski tej klasy posiada cały szereg państw: Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna, Republika Korei, Indie, Iran, Pakistan i Izrael. Wiele innych krajów jest w trakcie projektowania tych systemów i rozważa wyposażenie w nie swoich sił zbrojnych. Jednak tylko USA i Rosja są objęte zobowiązaniem nietworzenia tej broni.
Oczywiste jest, że w tych warunkach mamy obowiązek zapewnić sobie bezpieczeństwo. Jednocześnie musimy zapobiec pojawieniu się nowych rodzajów zaawansowanej broni, które mogłyby zdestabilizować sytuację. Mówię tu o środkach zapobiegających konfrontacji na nowych obszarach, zwłaszcza w przestrzeni kosmicznej. Wiemy, że "wojny gwiezdne" nie są już fikcją, lecz rzeczywistością. W połowie lat 80. nasi amerykańscy partnerzy byli już w stanie przechwycić własnego satelitę.
Zdaniem Rosji militaryzacja przestrzeni kosmicznej może mieć nieprzewidywalne konsekwencje dla globalnej społeczności, konsekwencje nie mniej poważne niż nadejście ery nuklearnej. Dlatego też wielokrotnie podejmowaliśmy inicjatywy mające na celu zapobieganie rozmieszczaniu broni w przestrzeni kosmicznej.
Dziś chciałbym powiedzieć, że przygotowaliśmy projekt traktatu o zakazie rozmieszczania broni w przestrzeni kosmicznej. Wkrótce prześlemy go naszym partnerom jako oficjalną propozycję. Proponuję, abyśmy wspólnie pracowali nad tym dokumentem.
Jesteśmy również zaniepokojeni planami rozmieszczenia elementów systemu obrony przeciwrakietowej w Europie. Kto potrzebuje odnowienia - nieuniknionego w tym przypadku - wyścigu zbrojeń? Głęboko wątpię, aby byli to Europejczycy.
Żaden z tak zwanych "krajów problemowych" nie posiada rakiet o zasięgu od 5000 do 8000 kilometrów, które mogłyby zagrozić Europie. Co więcej, w dającej się przewidzieć przyszłości ich pojawienie się w tych krajach jest niewyobrażalne. Poszedłbym nawet dalej: próba wystrzelenia północnokoreańskiej rakiety, na przykład w kierunku Stanów Zjednoczonych przez Europę, byłaby sprzeczna z prawami balistyki. Jak mówimy w Rosji, "byłoby to jak użycie prawej ręki, by dosięgnąć lewego ucha".
Korzystając z pobytu w Niemczech, nie mogę nie wspomnieć o żałosnym stanie Traktatu o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie.
Traktat ten, podpisany w 1999 r., uwzględniał nową rzeczywistość geopolityczną, a mianowicie likwidację Układu Warszawskiego. Minęło siedem lat i tylko cztery państwa ratyfikowały ten dokument, w tym Federacja Rosyjska.
Kraje NATO otwarcie oświadczyły, że nie ratyfikują traktatu, w tym postanowień dotyczących ograniczeń w strefie "flanki" (rozmieszczenie na "flankach" określonej liczby sił zbrojnych), dopóki Rosja nie wycofa swoich baz z Gruzji i Mołdawii. Wycofywanie naszych wojsk z Gruzji jest w toku, i to w przyspieszonym tempie. Wszyscy wiedzą, że już rozwiązaliśmy te problemy z naszymi gruzińskimi kolegami. W Mołdawii nadal przebywa 1500 żołnierzy, którzy prowadzą operacje pokojowe i chronią magazyny z amunicją pozostałą po czasach sowieckich. Stale omawiamy tę kwestię z panem Solaną i zna on nasze stanowisko. Jesteśmy gotowi do dalszej pracy w tym kierunku.
Ale co się dzieje w międzyczasie? Otóż, w Bułgarii i Rumunii pojawiają się "zaawansowane lekkie bazy amerykańskie", każda z 5000 żołnierzy. NATO zbliża swoje zaawansowane siły do naszych granic, podczas gdy my - nadal ściśle przestrzegając traktatu - nie odpowiadamy na te ruchy.
Myślę, że jest jasne, iż rozszerzenie NATO nie ma nic wspólnego z modernizacją Sojuszu, ani z bezpieczeństwem w Europie. Wręcz przeciwnie, stanowi to poważną prowokację i obniża poziom wzajemnego zaufania. Mamy prawo zapytać otwarcie, w kogo wymierzona jest ta ekspansja? I co się stało z zapewnieniami, które nasi zachodni partnerzy złożyli po rozwiązaniu Układu Warszawskiego? Gdzie są te zapewnienia? Zostały zapomniane. Niemniej pozwolę sobie przypomnieć obecnym na tej sali, co zostało powiedziane. Zacytuję wystąpienie pana Woernera, ówczesnego sekretarza generalnego NATO, z jego przemówienia w Brukseli 17 maja 1990 r.: "To, że jesteśmy gotowi nie rozmieszczać wojsk NATO poza terytorium RFN, daje Związkowi Radzieckiemu solidne gwarancje bezpieczeństwa". Gdzie są dziś te gwarancje?
Kamienie i betonowe bloki muru berlińskiego od dawna już sprzedawane są jako pamiątki. Nie powinniśmy jednak zapominać, że upadek muru berlińskiego był możliwy dzięki historycznemu wyborowi naszego narodu - narodu rosyjskiego - wyborowi na rzecz demokracji, wolności, otwartości i szczerego partnerstwa ze wszystkimi członkami wielkiej europejskiej rodziny.
Teraz jednak podejmowane są wysiłki w celu narzucenia nowych linii podziału i nowych murów. Nawet jeśli są one wirtualne, to jednak dzielą i rozcinają nasz kontynent. Czy to możliwe, że po raz kolejny będziemy potrzebować wielu lat i dziesięcioleci, a także kilku pokoleń polityków, aby zdemontować te nowe mury?
Panie i Panowie!
Jednoznacznie opowiadamy się za wzmocnieniem reżimu nieproliferacji. Obecne międzynarodowe zasady prawne umożliwiają opracowywanie technologii produkcji paliwa jądrowego, a następnie wykorzystywanie go do celów pokojowych. Wiele krajów słusznie chce rozwijać własną cywilną energetykę jądrową jako podstawę niezależności energetycznej. Rozumiemy jednak również, że technologie te można szybko przekształcić i wykorzystać do produkcji wojskowych materiałów jądrowych.
Wywołuje to poważne napięcia na arenie międzynarodowej. Sytuacja związana z irańskim programem nuklearnym jest tego przykładem. Jeśli społeczność międzynarodowa nie wypracuje rozsądnego rozwiązania tego konfliktu interesów, świat będzie wstrząsany tego rodzaju kryzysami również w przyszłości, ponieważ Iran nie jest jedynym krajem na tej liście, o czym wszyscy dobrze wiemy. Nieustannie będziemy musieli stawiać czoła groźbie rozprzestrzeniania broni masowego rażenia (BMR).
W ubiegłym roku Rosja zaproponowała utworzenie wielonarodowych ośrodków wzbogacania uranu. Zgadzamy się, że takie centra powinny powstać nie tylko w Rosji, ale także w innych krajach, w których rozwój cywilnej energii jądrowej jest uzasadniony. Państwa pragnące rozwijać cywilną energetykę jądrową mogłyby otrzymywać paliwo, uczestnicząc bezpośrednio w pracach tych ośrodków, oczywiście pod ścisłą kontrolą Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA).
Ostatnie inicjatywy prezydenta Stanów Zjednoczonych, George'a W. Busha, są zbieżne z tą rosyjską inicjatywą. Sądzę, że Rosja i Stany Zjednoczone są obiektywnie i w równym stopniu zainteresowane zaostrzeniem reżimu nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia i systemów jej przenoszenia. I to właśnie nasze dwa kraje, liderzy pod względem potencjału nuklearnego i balistycznego, powinny stać się liderami w opracowywaniu nowych, bardziej rygorystycznych norm nieproliferacji. Rosja jest gotowa to zrobić. Prowadzimy konsultacje z naszymi amerykańskimi odpowiednikami.
Krótko mówiąc, powinno to polegać na ustanowieniu systemu zachęt politycznych i bodźców ekonomicznych, w ramach którego w interesie państw nie byłoby budowanie własnych zdolności w zakresie produkowania paliwa jądrowego, natomiast miałyby one możliwość rozwijania energii jądrowej i wzmacniania swoich zdolności energetycznych.
Chciałbym skorzystać z okazji, aby bardziej szczegółowo omówić międzynarodową współpracę energetyczną. Pani kanclerz również o tym mówiła, choć krótko. W sektorze energetycznym, Rosja zamierza stworzyć jednolite zasady rynkowe i przejrzyste warunki dla wszystkich. Oczywiste jest, że cena węglowodorów musi być ustalana przez rynek i nie może podlegać spekulacjom politycznym, presji ekonomicznej czy szantażowi.
Jesteśmy otwarci na współpracę. Zagraniczne firmy uczestniczą we wszystkich naszych głównych projektach energetycznych. Według różnych szacunków, około 26% wydobycia ropy naftowej w Rosji przypada na kapitał zagraniczny. Spróbujcie znaleźć mi przykład [odpowiednik] tak dużej obecności rosyjskiego biznesu w kluczowych gałęziach gospodarki krajów zachodnich. Nie znajdziecie żadnego! Takie przykłady nie istnieją!
Chciałbym również przypomnieć o proporcji inwestycji napływających do Rosji i opuszczających Rosję do innych krajów na świecie. Proporcja ta wynosi około 15:1. To doskonały przykład otwartości i stabilności rosyjskiej gospodarki.
Bezpieczeństwo ekonomiczne to sfera, w której wszyscy powinni przestrzegać tych samych zasad. Jesteśmy gotowi na uczciwą konkurencję.
Rosyjska gospodarka jest do tego coraz bardziej zdolna. Dynamika ta jest obiektywnie doceniana przez ekspertów i naszych zagranicznych partnerów. Niedawno, na przykład, Rosja otrzymała lepszą notację od Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), a nasz kraj przeszedł z 4-tej do 3-ciej grupy ryzyka. Chciałbym skorzystać z okazji i podziękować naszym niemieckim kolegom za ich poparcie w tym procesie.
Idźmy dalej. Jak wiadomo, proces przystąpienia Rosji do Światowej Organizacji Handlu (WTO) wszedł w ostatnią fazę. Chciałbym zauważyć, że podczas długich i trudnych negocjacji niejednokrotnie słyszeliśmy słowa o wolności słowa, o wolności handlu i o równych szansach, ale z jakiegoś powodu wyłącznie w odniesieniu do rynku rosyjskiego.
I jeszcze jedna ważna kwestia, która ma bezpośredni wpływ na globalne bezpieczeństwo. Wiele mówi się dziś o walce z ubóstwem. Co tak naprawdę dzieje się w tej sferze? Z jednej strony, na programy pomocy dla najbiedniejszych krajów świata przeznacza się - pokaźne często - środki finansowe. Równocześnie - i wiele osób tutaj obecnych wie o tym - owe środki są często wykorzystywane do rozwoju firm... państw-darczyńców. Z drugiej strony, rolnictwo w krajach uprzemysłowionych jest nadal subwencjonowane, podczas gdy dostęp do zaawansowanych technologii jest ograniczany dla krajów rozwijających się .
Nazwijmy rzeczy po imieniu: kiedy jedna ręka rozdaje "pomoc charytatywną", druga nie tylko utrzymuje zacofanie gospodarcze, ale także czerpie z niego zyski. Rosnące napięcia społeczne w takich regionach nieuchronnie przekładają się na wzrost radykalizmu i ekstremizmu, jednocześnie podsycając terroryzm i lokalne konflikty. A jeśli to wszystko ma ponadto miejsce (na przykład) na Bliskim Wschodzie, gdzie swiat zewnętrzny jest postrzegany jako niesprawiedliwy, istnieje ryzyko globalnej destabilizacji.
Jest rzeczą oczywistą, że największe światowe mocarstwa powinny dostrzegać to zagrożenie i w konsekwencji zbudować bardziej demokratyczny i sprawiedliwy system stosunków gospodarczych, który da każdemu szansę i możliwość rozwoju.
Przemawiając na konferencji poświęconej bezpieczeństwu, panie i panowie, nie możemy nie wspomnieć o działalności Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). OBWE została powołana w celu badania wszystkich aspektów bezpieczeństwa i chciałbym podkreślić, że wszystkie aspekty, czy to polityczno-wojskowe, gospodarcze czy humanitarne, są ze sobą wzajemnie powiązane.
A co widzimy dzisiaj? Widzimy, że ta równowaga została wyraźnie zachwiana. Podejmowane są próby przekształcenia OBWE w wulgarny instrument promujący interesy polityczne jednego państwa lub grupy państw kosztem pozostałych państw. W tym celu "zmontowano" aparat biurokratyczny OBWE, który nie jest podporządkowany państwom założycielskim. Procedury podejmowania decyzji i korzystania ze słynnych "organizacji pozarządowych" (NGO) również zostały "zaprojektowane" w tym celu. Formalnie są to niezależne organizacje, ale ponieważ są finansowane przez kogoś (i po coś), więc w rzeczywistości są kontrolowane (przez sponsorów).
Zgodnie z dokumentami założycielskimi, w sferze humanitarnej OBWE ma udzielać krajom członkowskim, na ich życzenie, pomocy we wdrażaniu międzynarodowych standardów praw człowieka. To ważna misja. Popieramy ją. Nie oznacza ona jednak, że można wtrącać się w wewnętrzne sprawy innych krajów, a już tym bardziej dyktować im, jak mają żyć i rozwijać się.
Jest całkowicie jasne, że taka ingerencja nie pomaga w dojrzewaniu prawdziwie demokratycznych państw. Wręcz przeciwnie, uzależnia je, wywołując niestabilność gospodarczą i polityczną.
Oczekujemy, że OBWE skupi się na swoich bezpośrednich zadaniach i zorganizuje relacje z suwerennymi państwami w oparciu o szacunek, zaufanie i przejrzystość.
Panie i Panowie!
Podsumowując, chciałbym powiedzieć, co następuje. Bardzo często słyszymy - i ja osobiście je słyszę - apele naszych partnerów, w tym naszych europejskich partnerów, wzywające Rosję do odgrywania coraz bardziej aktywnej roli w sprawach międzynarodowych.
W związku z tym pozwolę sobie na jedną małą uwagę. Nie ma potrzeby nas do tego zachęcać. Rosja jest krajem o ponad tysiącletniej historii i praktycznie zawsze korzystała z przywileju prowadzenia niezależnej polityki zagranicznej.
Dziś również nie zamierzamy zrywać z tą tradycją. Jednocześnie widzimy, że świat się zmienił i realistycznie oceniamy nasze własne możliwości i potencjał. Oczywiście chcielibyśmy też mieć poważnych i równie niezależnych partnerów, z którymi moglibyśmy pracować nad budową bardziej demokratycznego i sprawiedliwego świata, który zapewniłby bezpieczeństwo i dobrobyt nie tylko wybrańom, ale wszystkim.
Dziękuję za uwagę.
3) Wideo
...niewątpliwie "przypadkiem" wybrano taki, a nie inny wyraz twarzy Putina, żeby zrobić z niego miniaturę dla poniższego wideo 😂