This website will not display properly without JavaScript enabled - Ce site ne peut pas s'afficher correctement sans JavaScript - Strony nie wyświetlą się poprawnie bez JavaScript.

Szwecja i Covid (1)

"Niewygodne szwedzkie zwycięstwo nad Covidem".
Tłumaczenie DeepL , adaptacja domowa.


Niewygodne szwedzkie zwycięstwo nad Covidem

autor: Johan Anderberg
12 kwietnia 2022

Czy miliony ludzi zostały pozbawione wolności po nic?

Kiedy w lecie 2020 roku media zaczęły podawać wyniki pierwszej fali epidemii Covid, istniały różne sposoby mierzenia zniszczeń. Jednym ze sposobów było skupienie się na liczbie zmarłych - do końca czerwca 2020 roku na całym świecie zmarło ponad pół miliona osób. Innym sposobem były próby oceny skomplikowanych konsekwencji ograniczeń wprowadzonych w celu zwalczania pandemii. Kiedy zamrożono życie społeczne , ludzie mieli trudności - zwłaszcza ci najbardziej narażeni.

Ci, którzy preferowali pierwszą perspektywę, mieli do dyspozycji mnóstwo danych, na których mogli się oprzeć. W większości krajów, zwłaszcza bogatych, prowadzono skrupulatne rejestry zgonów, które prezentowano w formie eleganckich wykresów na różnych stronach internetowych: na stronie Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, Worldometer, Our World in Data.

Znacznie trudniej było zmierzyć skutki lockdownów. Pojawiły się one tu i ówdzie jako anegdoty i liczby. Być może najbardziej uderzające dane pochodziły z USA: do końca roku akademickiego zamknięcie szkół dotknęło 55,1 miliona uczniów.

Ale i tak bardziej interesująca była liczba ofiar śmiertelnych. Na początku lata "The New York Times" opublikował pierwszą stronę całkowicie pozbawioną zdjęć. Zamiast nich znalazła się tam długa lista zmarłych : tysiąc nazwisk, a po nich wiek, miejsce zamieszkania i bardzo krótki opis. "Alan Lund, 81 lat, Waszyngton, dyrygent z 'najbardziej niesamowitym słuchem'; Harvey Bayard, 88 lat, Nowy Jork, dorastał naprzeciwko starego stadionu Jankesów". I tak dalej.

Redaktor krajowy "The New York Timesa" zauważył, że liczba ofiar śmiertelnych w USA wkrótce przekroczy 100 000, i chciał stworzyć coś, co zapadnie w pamięć - coś, na co będzie można spojrzeć za 100 lat, aby zrozumieć, przez co przechodziło społeczeństwo. Okładka przypominała gazety z czasów krwawej wojny. Przypominała sposób, w jaki amerykańskie telewizje wymieniały nazwiska poległych żołnierzy w czasie wojny w Wietnamie.

Pomysł szybko rozprzestrzenił się na cały świat. Kilka tygodni później w Szwecji na pierwszej stronie gazety "Dagens Nyheter" zamieszczono 49 kolorowych fotografii pod napisem: "Jeden dzień, 118 ofiar". Tych 118 osób zmarło 15 kwietnia. Była to najwyższa dzienna liczba ofiar śmiertelnych odnotowana podczas całej wiosny 2020. Od tego czasu liczba ta stale spadała.

Kiedy epidemiolog Johan Giesecke  przeczytał gazetę, był nieco zdziwiony. Przecież każdego normalnego dnia w Szwecji umiera 275 osób - pomyślał. Spędził dużą część swojego życia na badaniu właśnie tego: gdzie, kiedy i jak umierają ludzie. Sposób, w jaki obecnie świat podchodził do śmierci, był dla niego zupełnie niezrozumiały. Kiedy brał udział w konferencji internetowej w Johannesburgu, jeden z uczestników zauważył, że tylko w tym roku ponad 2 miliony ludzi na świecie zmarło z głodu. W tym samym okresie Covid-19 spowodował śmierć od 200 000 do 300 000 osób.

Giesecke miał wrażenie, że świat przeżywa globalną katastrofę z własnej winy . Gdyby sprawy toczyły się swoim torem, już dawno byłoby po wszystkim. Zamiast tego miliony dzieci zostały pozbawione edukacji. W niektórych krajach nie pozwalano im nawet chodzić na place zabaw. Z Hiszpanii nadeszły opowieści o rodzicach, którzy zakradali się z dziećmi do garaży, aby pozwolić im się wybiegać.

Służby zdrowia przełożyły dziesiątki tysięcy operacji. Wstrzymano badania przesiewowe w zakresie wszystkich chorób, od raka szyjki macicy po raka prostaty. Nie działo się to tylko w innych krajach. W Szwecji również podjęto szereg osobliwych decyzji. W obawie przed wirusem szwedzka policja przez wiele miesięcy nie kontrolowała trzeźwości kierowców. Zabicie kogoś przez pijanego kierowcę nie wydawało się już tak poważne.

Stało się jasne, że media, politycy i opinia publiczna miały trudności z oszacowaniem zagrożenia związanego z nowym wirusem. Dla większości ludzi liczby te nic nie znaczyły. Widzieli natomiast, że służby zdrowia w wielu krajach są przeciążone. Słyszeli świadectwa pielęgniarek i lekarzy.

Tu i ówdzie na świecie - w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Ekwadorze - ludzie wychodzili na ulice , by protestować przeciwko ograniczaniom, ustawom i dekretom. Z innych krajów nadchodziły doniesienia, że ludzie zaczynają ignorować ograniczenia. Jednak siła oporu była słabsza, niż spodziewał się Giesecke. Nie było rewolucji francuskiej, nie było globalnego buntu.

Jednym z wyjaśnień bierności obywateli mogły być doniesienia medialne o śmiertelności wirusa; wyglądało na to, że przekazano ludziom pozbawiony kontekstu obraz tego, jak poważna jest pandemia Covid-19. Wiosną i latem światowa firma konsultingowa Kekst CNC przeprowadziła ankietę wśród mieszkańców pięciu dużych krajów - Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Stanów Zjednoczonych i Japonii - dotyczącą różnych kwestii związanych z wirusem i społeczeństwem. Szóstym krajem objętym badaniem była Szwecja. Szwecja była znacznie mniejsza niż pozostałe kraje, ale została uwzględniona ze względu na wyjątkowe podejście do pandemii.

Pytania dotyczyły najróżniejszych kwestii - od oceny działań podejmowanych przez władze, przez stan rynku pracy (czy zdaniem ankietowanych ich rządy zapewniają wystarczające wsparcie dla handlu i przemysłu). Dwunasty i ostatni punkt ankiety zawierał dwa pytania: "Ile osób w Twoim kraju zachorowało na koronawirusa? Ile osób w Twoim kraju zmarło?". W czasie, gdy napływały coraz wiarygodniejsze dane dotyczące rzeczywistej śmiertelności Covid-19, prowadzono w końcu badania dotyczące wyobrażeń ludzi o śmiertelności.

W USA w połowie lipca przeciętnie sądzono, że zmarło 9% populacji. Gdyby to było prawdą, chodziłoby o prawie 30 milionów Amerykanów. Liczba ofiar śmiertelnych została więc przeszacowana o 22 500%, czyli 225 razy. W Wielkiej Brytanii, a także we Francji i Szwecji liczba zgonów została zawyżona stukrotnie. Szwedzkie przypuszczenie o 6% zgonów odpowiadałoby 600 000 ofiar w tym kraju. W tym samym czasie oficjalna liczba ofiar zbliżała się do 6 000.

Podanie średniej przypuszczeń może nie być reprezentatywne, ponieważ niektórzy podawali bardzo wysokie liczby. W Wielkiej Brytanii najczęstszą odpowiedzią było stwierdzenie, że zmarł około 1% populacji - innymi słowy, znacznie mniej niż średnia odpowiedzi w innych państwach - wynosząca 7%. Niemniej nadal była to liczba, która przeszacowała liczbę zgonów ponad dziesięciokrotnie jako, że w rzeczywistości zgonów było 44 000, czyli 0,07% populacji.

Z dalszego podziału liczb wynikało, że ponad jedna trzecia Brytyjczyków podała ponad 5% populacji. Byłoby to tak, jakby cała ludność Walii padła trupem. Oznaczałoby to, że na Covid-19 umarło wielokrotnie więcej Brytyjczyków niż w czasie całej II wojny światowej - uwzględniając ofiary cywilne i wojskowe.

Retoryka wojenna, którą posługiwali się światowi przywódcy, miała wpływ na to. Obywatele naprawdę wierzyli, że przeżywają wojnę. Po dwóch latach od wybuchu pandemii wojna się skończyła. Na konferencjach prasowych Szwedzkiej Agencji Zdrowia Publicznego nie pojawiali się już zagraniczni dziennikarze. Żaden Amerykanin, Brytyjczyk, Niemiec czy Duńczyk nie pytał już, dlaczego szkoły są otwarte w Szwecji, ani dlaczego nie wprowadzono tam lockdownu.

Wynikało to w dużej mierze z faktu, że reszta świata po cichu zaczęła żyć z nowym wirusem. Większość polityków na świecie porzuciła nadzieję na zamykanie szkół i lockdowny. A jednak, biorąc pod uwagę wszystkie krytyki o głupim podejściu Szwecji do pandemii, biorąc pod uwagę sposób, w jaki niektóre źródła danych były codziennie cytowane przez światowe media, ten nagły brak zainteresowania był dziwny.

Dla tych, którzy nadal byli zainteresowani, wyniki były nie do podważenia. Do końca 2021 roku w 56 krajach odnotowano więcej zgonów na głowę mieszkańca z powodu Covid-19 niż w Szwecji. Jeśli chodzi o ograniczenia, w których skuteczność reszta świata tak bardzo wierzyła - zamykanie szkół, lockdowny, maski na twarzach, masowe testowanie - Szwecja poszła w prawie odwrotnym kierunku. A jednak jej wyniki nie różniły się znacząco od wyników innych krajów. Zaczynało być coraz bardziej oczywiste, że środki polityczne zastosowane w walce z pandemią mają ograniczoną wartość. Nikt jednak o tym nie mówił.

Z ludzkiego punktu widzenia łatwo zrozumieć, dlaczego tak wielu nie chciało stawić czoła szwedzkim cyfrom. Nieuniknionym wnioskiem musiało być bowiem to, że milionom ludzi odebrano wolność, milionom dzieci przerwano edukację - po nic.

Kto chciałby przyznać się do czegoś podobnego?

Źródła:
Podobne posty